sobota, 31 sierpnia 2013

nocne om nom nom

Zaczęło się od piwka i od gorącego kubka. piwo bo słuchalam laydy B wyobrazajac sobie silna siebie ktora zapomina o nim. gorący kubek bo zapragnelam benzoesanu sodu. potem przyjechał ojciec z prezentami od znajomych - szopskiij syr, kaszkawał i chałwa. Kaszkawał mnie nie zadowolił, szopskiego spory plaster sam wskoczył mi do ust W kwesti chałwy około łyzki z wiaderka. Jestem święcie przekonana że gdybym nie spróbowała rano nie miałaby już takiej sposobności. Przy tych żarłokach trzeba być czujnym.


piątek, 30 sierpnia 2013

3/34

Podliczyłam swoje jedzenie dzisiaj i mocno sie zdziwiłam. Pierogi 10 szt i tyle kalorii? Na ile waży są jakieś ogromniaste sklepowe. Patrząc na ich 10 szt to podwójna moja porcja. plus zero omaszczenia. Nie wiem dokładnie ile ale zjadłam na pewno dużo mniej kalorii.

Teraz chodzi za mną tatar. Mam świeżo zmieloną wołowinkę chudą w lodówce. Jakby tak ją doprawić i zjeść....mmmm....


No i te herbatniki nieszczęsne....no ale motor nie odpalił, akumulator padł....to przecież dobre usprawiedliwienie prawda?



czwartek, 29 sierpnia 2013

2/34

Niespodzianki na mojej buzi moze nie są zastraszająco wielkie, ale zawsze byłam posiadaczką idealnej cery i każda najmniejsza plamka wprawia mnie w atak paniki. Zaserwowałam skórze maseczkę z kurkumy(kurkuma,jogurt,olejek z pestek słodkich migdałów, miód). Na twarz, 10 minut i żółta buzia. Zmywanie nie należało do najłatwiejszych. Żelem micelarnym, mydłem, płynem do demiakujarzu i na koniec tonikiem. Mimo to nadal mam wrażenie że cera jest delikatnie żółtawa. Kurkumowe cholerstwo.

Najbardziej złości mnie deszcz za oknem, miałam motocyklowe plany. Przez pogodę skończyło się jak się skończyło. Leże w łóżku wymalowana jak na najlepszą imprezę na którą i tak się nie wybieram. Jak to jest że zawsze największa wene i najlepsze zdolności makijażowe mam jak leże plackiem? Gdy mam gdzieś wyjść zawsze ale to zawsze eyeliner rozleje m się na powiece. Damn.

Dietowo jestem dzisiaj dumna, aczkolwiek martwi mnie ten nieszczęsny jogurt, był zbyt kremowy żeby być chudy. Ale pal sześć. Doceniam starania mamy, która mi go kupiła, bo był w promocji przeceniony chyba z 10 zł. Swoją drogą zastanawia mnie kto to kupuje, gdy zwykłe jogurty są jednakowo dobre i wcale nienaszprycowane niewiadomo czym. Kolejne odkrycie to placki brokułowe, rewelacja. Dietetyczne, sycące i smaczne. W najbliższym czasie pewnie je powtórzę i zrobię zdjęcia, bo dzisiaj zniknęły szybciej niż się zorientowałam:) 1431 to ładny wynik jak na tyle jedzenia, pewnie wpadnie mi jeszcze jakaś nocna przekąska do 100kcal:) Crunchella z twarogiem czy kawałek kabanosa;)

Rozpoczęłam walkę o ładne łydki. Zawsze były przesuszone i to tak podskórne, widziałam na nich taką jakby pakęczynkę. Ciężko mi to ocenić bo skóra nie schodziła, i mimo balsamów ta pajęczynka nie znikała. Walczę zawzięcie przy pomocy ukochanego Pilarixu. Podobnie z piętami, odziedziczyłam skłonność do pękających co zawsze było moim kompleksem. Teraz codziennie wieczorem pracuje nad nimi.






1 2 3 4 5 6 7 8 9  10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34


Zrobiłam też dzisiaj swoje pierwsze zakupy półproduktowe. Nie mogę się doczekać aż paczka dojdzie. Szczególnie zależy mi na moczniku, krórym planuje wzbogacić jakiś prosty balsam i użyć na łydki i pięty. Co do oleju kokosowego - usta i końcówki. Olejek z pomarańczy - aromatyzowanie mgiełek toników i tym podobnych. Z korundu i kwasu mam w planach zmontować peeling. Co do mleczka pszczelego słyszałam że fajnie sprawdza się jako dodatek do mgiełki lub płukanki:)

W drodze pełzną też do mnie mydła marsylskie. Początkowo nie byłam przekonana do mydeł, ale rodzice nie przepadają za żelami do mycia. Obydwoje mają wrażliwą skórę i u nich najlepiej sprawdzają się mydła aleppo i marsylskie. Moja skóra nie potrzebuje tka specjalnej troski, ale niczym lepiej nie wykonuje się masażu szczotką jak własnie mydłami marsylskimi;)

środa, 28 sierpnia 2013

Zreplanowanie i dzień 1/34

Więc tak. Do początku roku akademickiego zostało ok miesiąc. Czas ten warto bezsprzecznie wykorzystać.;) Zasady takie jak wcześniej, pielęgnacja taka jak wcześniej. Z tym że od paru dni pije też codziennie pokrzywę, wcierkę wcieram więcej niż raz i walcze z schodzącą opalenizną z łydek peelingami.

34 dni. (chyba troche jestem maniaczką odliczania)

1/34 

Dietowo: 1635 kcal, brak normalnego obiadu, zamiast tego chudy salceson i kabanos drobiowy. Wyśmienicie nieprawdaż? Trzeba to zmienić.

Pielęgnacyjnie: wszystko zaliczone, ale wyczuwam że na brodzie coś mi rośnie, co sprawia że cały dzień snuję się po domu lekko nabuzowana.




1 2 3 4 5 6 7 8 9  10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34





Mały powrót wielkiej mnie

Nie wiem czemu się oszukiwałam. W zasadzie to oszukiwałam się ze wszystkim. Wypad motocyklowy nie miał szans być pomyślny dla diety. Zresztą może i miał, ale jak nie uczcić dnia piwem. Nie mam wyrzutów sumienie i nie żałuję. Później wzajemne odwiedziny z cieniem przeszłości/teraźniejszości, moje urodziny i inne takie takie. Na wagee nie wskakiwałam, nie było folgowania sobie na całej lini, ale restrykcji dietowych również. Jedynym plusem jest to że pielęgnacyjnie trzymam się w ryzach i o niczym nie zapominam. No dobrze dobrze, czasem zdarza mi się opuścić OCM...ale to czysta skleroza, przypominam sobie o tym dnia następnego i oczywiście nadrabiam:)

Chyba przesadnie próbuję podporządkować swoje życie planom, schematom. A że jedyny plan jaki moge mieć to plan pielęgnacji.

Jestem emocjonalnie rozbita. Te pare dni sprawiły że wróciło wszystko. Byliśmy jak para na samym początku związku. Jednocześnie mam świadomość że on wrócił do swoich koleżaneczek z sieci. Sms, nocne rozmowy itp. Nawet sniłam o tym. Nadal nie potrafie sobie odpowiedzieć na pytanie czy chciałabym z nim spróbować jeszcze raz, czy po prostu to zwykła zaborczość o coś co kiedyś było moje. Czy zaufanie komuś drugi raz po tym byłoby możliwe? Z drugiej storny czy ja kiedykolwiek komukolwiek ufałam? Zresztą o jakim byciu my mówimy.

Korci mnie żeby zacząć z nim o tym rozmawiać, ale to chyba nie najlepsza strategia. Mądrzej byłoby sprawić żeby on chciał, on zabiegał, a ja pozgrywam obojętną. Babski tok myslenia. Dla mnie to bariera nie do przeskoczenia... łzy cisną mi się do oczu, niespokojnie mi w środku, boli mnie brzuch. Myślałam że mam to wszystko za sobą.

Chyba pota ułożyć nowy plan i jego się trzymać. Wszystko jest do załatwienia/zrobienia.

A w kwesti jego zacisnąć zęby. Aż do bólu. Żeby piekło.








wtorek, 13 sierpnia 2013

6/55










Wspominałam wcześniej o płukance i o hydrolacie. Postanowiłam je udokumentować dla potomności i przy okazji się pochwalić;) 

Płukanka z orzechów włoskich

Nie pamiętam jak działała na mnie w latach poprzednich gdyż robiłam ją zawsze ciut nieświadomie. Naczytałam się jednak że bardzo wysusza włosy i sprawia że są sztywne. Postanowiłam więc wzbogacić ją o nawilżającego siemieniowego glutka. Włosy mimo to mam jednak sztywne i mimo że już trochę czasu od umycia minęło pachną świeżym orzechem. Mnie ten zapach zupełnie nie przeszkadza, ale z pewnością dla niektórych może być nieprzyjemny. U mnie włosy delikatnie się przyciemniły, czyli sukces;)

Woda różana domowej roboty

Przepis

Pierwszy i największy jej plus to zapach. Gdy wąchałam ją po zrobieniu i później w słoiku do którego początkowo ją przelałam nie czułam specjalnie intensywnego zapachu. Wszystko wyszło na jaw gdy spryskałam nią buzie rano. Zapach był wyczuwalny nawet dla otoczenia. Orzeźwia i fajnie napina skórę. W zasadzie ma podobne działanie do mgiełki chłodzącej z Vichy, którą kiedyś miałam w swoim posiadaniu, ale ze względu na koszt zrezygnowałam z niej.







Ruszam w roadtrippin motorowy, więc pielęgnacyjna przerwa. Postaram się dietetycznie trzymać jak najlepiej:)

3/55, 4/55, 5/55

Trochę mnie wywiało. Jednodniowa wycieczka do domku w lesie na odludziu gdzie diabeł mówi dobranoc zaowocowała domową produkcją hydrolatu. Poobrywałam co w ogrodzie rosło z wielką brutalnością, wrzuciłam do gara, skropliłam i powstała mi całkiem sympatyczna różana mgiełka do buzi. Przechowuje w lodówce. Kolejnym efektem nudy na odludziu było stworzenie zapasu płukanki z orzecha włoskiego. Niebawem zmykam przepłukać nią włosy. W zasadzie robie tak od paru lat, zawsze pod koniec wakacji. Nigdy nie było to specjalnie świadome, ale jako że słońce sprawia że moje ciemno brązowe kłaki rudzieją to orzech jest idealnym rozwiązaniem.

Wiem wiem, stosuje to wszystko od niedawna i nie ma się czym podniecać. Ale skrupulatnie oglądając swoje cudne oblicze w lusterku stwierdzam że jakoś bliżej mi do człekokształtnych. Kozieradka mi nie śmierdzi, i wcale ale to wcale nie przeszkadza mi że ojciec na mój widok reaguje 'kurczak curry idzie'. Drożdże mi smakują. Olejki, wcieranie, smarowanie, nacieranie, wklepywanie, olejowanie, szczotkowanie, czesanie, szorowanie i inne tym podobne relaksują mnie jak nic. Znalazłam kolejne fascynujące zajęcie - malowanie się. Nigdy nie byłam w tymi mistrzem - opanowałam rysowanie kreski eyelinerem i tak sobie żyłam aż do wczoraj. Wczoraj kupiłam jakieś cienie i zaczęłam paprać. Jakoś tak, obiektywnie rzecz ujmując seksowniej mi w makijażu.

Żarełko w ciągu tech trzech dni do regularnych nie należało. Z racji tego że był też on, a nie chce żeby o blogu wiedział, nie miałam ani chwili na uzupełnianie tabelek. Mogłam więc coś w jadłospisach przeoczyć, ale jak już to jakąś małą przekąskę, więc nie przejmuję się zbytnio.





Jak widać w niedziele popełniłam niekontrolowane obżarstwo. Dopiero jak to sobie wszystko podliczyłam na spokojnie w kalkulatorze wyszło mi że pochłonęłam o 600 kcal za dużo. Masz Ci los.

Pielęgnacyjnie zrobiłam tylko to co zawsze i codziennie, więc tabelek nie wklejam.



z hitów dni mijająych:

"ona (koleżanka z którą coś zaczęło się powoli kroić) mnie zapytała hipotetycznie kto byłby dla mnie ważniejszy: osoba z która się spotykam czy ty. Odpowiedziałem jej że zawsze będziesz ty przed wszystkimi, teraz sie do mnie nie odzywa. Jestem najszczęśliwszy na świecie że mogłem i że czułem że chce tak powiedzieć"
"bo ja nigdy nie będę z kimś kto nie zaakceptuje mojego stosunku do Ciebie"

cool story bro.
urzekła mnie twoja historia. 
ciekawy problem, dzwoń po Ewę Drzyzgę.

Trzęsłam się podczas tej rozmowy jak osika na wietrze. Nie szło tego opanować. Moje mięśnie sobie drżały, szczęka rasowo klekotała nie dając mi momentami wydusić z siebie słowa. Po miesiącu nie widzenia na przywitanie dostałam słoik Nutellii i takiego newsa jak powyżej. Plus jest taki że jakoś wewnętrznie nie czuję pociągu do tej Nutellii.