czwartek, 29 sierpnia 2013

2/34

Niespodzianki na mojej buzi moze nie są zastraszająco wielkie, ale zawsze byłam posiadaczką idealnej cery i każda najmniejsza plamka wprawia mnie w atak paniki. Zaserwowałam skórze maseczkę z kurkumy(kurkuma,jogurt,olejek z pestek słodkich migdałów, miód). Na twarz, 10 minut i żółta buzia. Zmywanie nie należało do najłatwiejszych. Żelem micelarnym, mydłem, płynem do demiakujarzu i na koniec tonikiem. Mimo to nadal mam wrażenie że cera jest delikatnie żółtawa. Kurkumowe cholerstwo.

Najbardziej złości mnie deszcz za oknem, miałam motocyklowe plany. Przez pogodę skończyło się jak się skończyło. Leże w łóżku wymalowana jak na najlepszą imprezę na którą i tak się nie wybieram. Jak to jest że zawsze największa wene i najlepsze zdolności makijażowe mam jak leże plackiem? Gdy mam gdzieś wyjść zawsze ale to zawsze eyeliner rozleje m się na powiece. Damn.

Dietowo jestem dzisiaj dumna, aczkolwiek martwi mnie ten nieszczęsny jogurt, był zbyt kremowy żeby być chudy. Ale pal sześć. Doceniam starania mamy, która mi go kupiła, bo był w promocji przeceniony chyba z 10 zł. Swoją drogą zastanawia mnie kto to kupuje, gdy zwykłe jogurty są jednakowo dobre i wcale nienaszprycowane niewiadomo czym. Kolejne odkrycie to placki brokułowe, rewelacja. Dietetyczne, sycące i smaczne. W najbliższym czasie pewnie je powtórzę i zrobię zdjęcia, bo dzisiaj zniknęły szybciej niż się zorientowałam:) 1431 to ładny wynik jak na tyle jedzenia, pewnie wpadnie mi jeszcze jakaś nocna przekąska do 100kcal:) Crunchella z twarogiem czy kawałek kabanosa;)

Rozpoczęłam walkę o ładne łydki. Zawsze były przesuszone i to tak podskórne, widziałam na nich taką jakby pakęczynkę. Ciężko mi to ocenić bo skóra nie schodziła, i mimo balsamów ta pajęczynka nie znikała. Walczę zawzięcie przy pomocy ukochanego Pilarixu. Podobnie z piętami, odziedziczyłam skłonność do pękających co zawsze było moim kompleksem. Teraz codziennie wieczorem pracuje nad nimi.






1 2 3 4 5 6 7 8 9  10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34


Zrobiłam też dzisiaj swoje pierwsze zakupy półproduktowe. Nie mogę się doczekać aż paczka dojdzie. Szczególnie zależy mi na moczniku, krórym planuje wzbogacić jakiś prosty balsam i użyć na łydki i pięty. Co do oleju kokosowego - usta i końcówki. Olejek z pomarańczy - aromatyzowanie mgiełek toników i tym podobnych. Z korundu i kwasu mam w planach zmontować peeling. Co do mleczka pszczelego słyszałam że fajnie sprawdza się jako dodatek do mgiełki lub płukanki:)

W drodze pełzną też do mnie mydła marsylskie. Początkowo nie byłam przekonana do mydeł, ale rodzice nie przepadają za żelami do mycia. Obydwoje mają wrażliwą skórę i u nich najlepiej sprawdzają się mydła aleppo i marsylskie. Moja skóra nie potrzebuje tka specjalnej troski, ale niczym lepiej nie wykonuje się masażu szczotką jak własnie mydłami marsylskimi;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz