wtorek, 13 sierpnia 2013

6/55










Wspominałam wcześniej o płukance i o hydrolacie. Postanowiłam je udokumentować dla potomności i przy okazji się pochwalić;) 

Płukanka z orzechów włoskich

Nie pamiętam jak działała na mnie w latach poprzednich gdyż robiłam ją zawsze ciut nieświadomie. Naczytałam się jednak że bardzo wysusza włosy i sprawia że są sztywne. Postanowiłam więc wzbogacić ją o nawilżającego siemieniowego glutka. Włosy mimo to mam jednak sztywne i mimo że już trochę czasu od umycia minęło pachną świeżym orzechem. Mnie ten zapach zupełnie nie przeszkadza, ale z pewnością dla niektórych może być nieprzyjemny. U mnie włosy delikatnie się przyciemniły, czyli sukces;)

Woda różana domowej roboty

Przepis

Pierwszy i największy jej plus to zapach. Gdy wąchałam ją po zrobieniu i później w słoiku do którego początkowo ją przelałam nie czułam specjalnie intensywnego zapachu. Wszystko wyszło na jaw gdy spryskałam nią buzie rano. Zapach był wyczuwalny nawet dla otoczenia. Orzeźwia i fajnie napina skórę. W zasadzie ma podobne działanie do mgiełki chłodzącej z Vichy, którą kiedyś miałam w swoim posiadaniu, ale ze względu na koszt zrezygnowałam z niej.







Ruszam w roadtrippin motorowy, więc pielęgnacyjna przerwa. Postaram się dietetycznie trzymać jak najlepiej:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz