środa, 28 sierpnia 2013

Mały powrót wielkiej mnie

Nie wiem czemu się oszukiwałam. W zasadzie to oszukiwałam się ze wszystkim. Wypad motocyklowy nie miał szans być pomyślny dla diety. Zresztą może i miał, ale jak nie uczcić dnia piwem. Nie mam wyrzutów sumienie i nie żałuję. Później wzajemne odwiedziny z cieniem przeszłości/teraźniejszości, moje urodziny i inne takie takie. Na wagee nie wskakiwałam, nie było folgowania sobie na całej lini, ale restrykcji dietowych również. Jedynym plusem jest to że pielęgnacyjnie trzymam się w ryzach i o niczym nie zapominam. No dobrze dobrze, czasem zdarza mi się opuścić OCM...ale to czysta skleroza, przypominam sobie o tym dnia następnego i oczywiście nadrabiam:)

Chyba przesadnie próbuję podporządkować swoje życie planom, schematom. A że jedyny plan jaki moge mieć to plan pielęgnacji.

Jestem emocjonalnie rozbita. Te pare dni sprawiły że wróciło wszystko. Byliśmy jak para na samym początku związku. Jednocześnie mam świadomość że on wrócił do swoich koleżaneczek z sieci. Sms, nocne rozmowy itp. Nawet sniłam o tym. Nadal nie potrafie sobie odpowiedzieć na pytanie czy chciałabym z nim spróbować jeszcze raz, czy po prostu to zwykła zaborczość o coś co kiedyś było moje. Czy zaufanie komuś drugi raz po tym byłoby możliwe? Z drugiej storny czy ja kiedykolwiek komukolwiek ufałam? Zresztą o jakim byciu my mówimy.

Korci mnie żeby zacząć z nim o tym rozmawiać, ale to chyba nie najlepsza strategia. Mądrzej byłoby sprawić żeby on chciał, on zabiegał, a ja pozgrywam obojętną. Babski tok myslenia. Dla mnie to bariera nie do przeskoczenia... łzy cisną mi się do oczu, niespokojnie mi w środku, boli mnie brzuch. Myślałam że mam to wszystko za sobą.

Chyba pota ułożyć nowy plan i jego się trzymać. Wszystko jest do załatwienia/zrobienia.

A w kwesti jego zacisnąć zęby. Aż do bólu. Żeby piekło.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz