wtorek, 13 sierpnia 2013

3/55, 4/55, 5/55

Trochę mnie wywiało. Jednodniowa wycieczka do domku w lesie na odludziu gdzie diabeł mówi dobranoc zaowocowała domową produkcją hydrolatu. Poobrywałam co w ogrodzie rosło z wielką brutalnością, wrzuciłam do gara, skropliłam i powstała mi całkiem sympatyczna różana mgiełka do buzi. Przechowuje w lodówce. Kolejnym efektem nudy na odludziu było stworzenie zapasu płukanki z orzecha włoskiego. Niebawem zmykam przepłukać nią włosy. W zasadzie robie tak od paru lat, zawsze pod koniec wakacji. Nigdy nie było to specjalnie świadome, ale jako że słońce sprawia że moje ciemno brązowe kłaki rudzieją to orzech jest idealnym rozwiązaniem.

Wiem wiem, stosuje to wszystko od niedawna i nie ma się czym podniecać. Ale skrupulatnie oglądając swoje cudne oblicze w lusterku stwierdzam że jakoś bliżej mi do człekokształtnych. Kozieradka mi nie śmierdzi, i wcale ale to wcale nie przeszkadza mi że ojciec na mój widok reaguje 'kurczak curry idzie'. Drożdże mi smakują. Olejki, wcieranie, smarowanie, nacieranie, wklepywanie, olejowanie, szczotkowanie, czesanie, szorowanie i inne tym podobne relaksują mnie jak nic. Znalazłam kolejne fascynujące zajęcie - malowanie się. Nigdy nie byłam w tymi mistrzem - opanowałam rysowanie kreski eyelinerem i tak sobie żyłam aż do wczoraj. Wczoraj kupiłam jakieś cienie i zaczęłam paprać. Jakoś tak, obiektywnie rzecz ujmując seksowniej mi w makijażu.

Żarełko w ciągu tech trzech dni do regularnych nie należało. Z racji tego że był też on, a nie chce żeby o blogu wiedział, nie miałam ani chwili na uzupełnianie tabelek. Mogłam więc coś w jadłospisach przeoczyć, ale jak już to jakąś małą przekąskę, więc nie przejmuję się zbytnio.





Jak widać w niedziele popełniłam niekontrolowane obżarstwo. Dopiero jak to sobie wszystko podliczyłam na spokojnie w kalkulatorze wyszło mi że pochłonęłam o 600 kcal za dużo. Masz Ci los.

Pielęgnacyjnie zrobiłam tylko to co zawsze i codziennie, więc tabelek nie wklejam.



z hitów dni mijająych:

"ona (koleżanka z którą coś zaczęło się powoli kroić) mnie zapytała hipotetycznie kto byłby dla mnie ważniejszy: osoba z która się spotykam czy ty. Odpowiedziałem jej że zawsze będziesz ty przed wszystkimi, teraz sie do mnie nie odzywa. Jestem najszczęśliwszy na świecie że mogłem i że czułem że chce tak powiedzieć"
"bo ja nigdy nie będę z kimś kto nie zaakceptuje mojego stosunku do Ciebie"

cool story bro.
urzekła mnie twoja historia. 
ciekawy problem, dzwoń po Ewę Drzyzgę.

Trzęsłam się podczas tej rozmowy jak osika na wietrze. Nie szło tego opanować. Moje mięśnie sobie drżały, szczęka rasowo klekotała nie dając mi momentami wydusić z siebie słowa. Po miesiącu nie widzenia na przywitanie dostałam słoik Nutellii i takiego newsa jak powyżej. Plus jest taki że jakoś wewnętrznie nie czuję pociągu do tej Nutellii.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz